Wiosna
zagościła na dobre w naszej szerokości geograficznej. Skończyły
się już groźne dla plonów przymrozki, które poczyniły spore
szkody w uprawie wielu owoców i warzyw. W oczywisty sposób przełoży
się to na cenę produktów dostępnych w sklepach. Ale nie o cenach
będę tutaj pisać, staram się jedynie patrzeć na ten problem z
wyższej perspektywy. Natura usiłuje skomunikować nas z prawem
wyższym od ziemskiego, ale zaślepieni matrixem jesteśmy głusi na
jej podszepty. A to w swoisty sposób odbije się na „szczęśliwym
życiu” na tym rajskim skrawku kosmosu jakim jest ziemia dla istot
żywych, między innymi człowieka. Wybór należy do nas, o czym
pisałam już niejednokrotnie na łamach tego bloga.
Człowiek
nauczył się tylko brać z natury niczego w zamian nie dając. Tak
bardzo umiłowaliśmy życie w matrixie, który skutecznie oddala nas
od natury. Zapomnieliśmy o utrzymywaniu równowagi, dzięki której
istnieje Uniwersum. Zapomnieliśmy, że najważniejszym prawem jest
wyższe prawo, prawo natury, tymczasem jest ono pomijane przez
człowieka zaślepionego władzą i chęcią posiadania. Ziemia nie
należy do garstki ludzi, ale do wszystkich istot na niej żyjących.
Sprywatyzowano
nawet planetę Ziemia, bowiem by mieszkać i uprawiać kawałek
gruntu trzeba za to najpierw zapłacić. Najzabawniejsze jest to, że
większość cywilizowanych ludzi uważa ten proceder za oczywisty.
Hmmm… zastanawiające.
Znajdą
się tacy, którzy stwierdzą, że dzięki władzy, dzięki prawu
panuje względny porządek na ziemi. W tym miejscu pozwolę sobie
przypomnieć o obecnym chaosie związanym z wojną religijną, z
migracjami ludzi oraz o konfliktach przemysłowych, energetycznych
czy politycznych, które wywołują zbrojenia nuklearne. Tak w
dzisiejszej dobie rozumiany jest porządek. Wg mojej opinii niczym
nie różni się stan obecny od stanu wojny. Ofiary w ludziach,
najczęściej tych niewinnych są niemal takie same biorąc pod uwagę
skalę problemu. Obecnego stanu rzeczy nie nazwałabym rajem na
ziemi, ale raczej chytrą manipulacją mającą na celu zniewolenie i
unicestwienie części populacji.
Polityka,
wielka polityka
Mali ludzie nią manipulują
Robią wojny gdy im się podoba
I wokoło wszystkich okłamują
Politycy swoje mózgi
Wytężają już od wielu lat
Myślą dniami i nocami
Jakby unicestwić cały świat
W polityce jakby dla zabawy
Jeden chce drugiego wciąż wyprzedzić
Robią bomby żeby się zastraszyć
Umierać przez to będą ich dzieci
Politycy co dzień się strzelają
Nam spokojnie każą na to patrzeć
A tam co dzień ludzi zabijają
Wszystkim nam przyjdzie za to zapłacić
Mali ludzie nią manipulują
Robią wojny gdy im się podoba
I wokoło wszystkich okłamują
Politycy swoje mózgi
Wytężają już od wielu lat
Myślą dniami i nocami
Jakby unicestwić cały świat
W polityce jakby dla zabawy
Jeden chce drugiego wciąż wyprzedzić
Robią bomby żeby się zastraszyć
Umierać przez to będą ich dzieci
Politycy co dzień się strzelają
Nam spokojnie każą na to patrzeć
A tam co dzień ludzi zabijają
Wszystkim nam przyjdzie za to zapłacić
Pozwoliłam
sobie zacytować treść utworu Polityka grupy Defekt muzgó, który
krótko i dobitnie opisuje dzisiejszy chaos na świecie. Władza
wypacza wrażliwość, altruizm i empatię ale umacnia cechy o
niskich wibracjach, które pozbawiają człowieczeństwa.
Obecnie
władza to nie tylko polityka. Odnoszę wrażenie, że ta choroba
dotknęła znaczną część ludzi.
Jakiś
czas temu usłyszałam w radio wypowiedź jednego specjalisty, który
słusznie zauważył, że w polskich urzędach petentów traktuje się
jak oszustów i kłamców. Niestety nie sposób mi się z tym nie
zgodzić, ponieważ sama niegdyś miałam wątpliwą przyjemność
doświadczyć podobnego w urzędzie skarbowym. Nie jestem typem
ofiary i sypnęłam pani paragrafem dzięki czemu pani szybciutko
zorientowała się, że nie „urwałam się z choinki” i w tym
momencie zaczęła ze mą rozmawiać zupełnie inaczej, grzecznie i
uprzejmie. Od tego momentu nie miałam już podobnych sytuacji w
tymże urzędzie. Pamiętam, że pomyślałam wtedy o ludziach,
którzy nie są zorientowani w przepisach i ich urzędnicy traktują
jak zło konieczne. Niejednokrotnie znajomi prosili mnie o przysługę
w załatwieniu sprawy urzędowej, bo sami nie byliby w stanie
załatwić sprawy bez zbędnego szargania nerwów i mętliku w
głowie.
Urzędnicy
czują się jakby mieli władzę nad petentami i traktują ich z
góry. Tymczasem to nie my (petenci) jesteśmy dla urzędów, ale
urzędy są dla petentów, ponieważ wynagrodzenia urzędników
opłacane są z budżetu państwa, a budżet państwa zasilany jest z
naszych podatków. Współpraca między petentem a urzędem powinna
przebiegać w pokojowej atmosferze jednak często dla przeciętnego
człowieka załatwienie sprawy w urzędzie jest równoznaczne z
katorgą. Dlaczego tak jest? Nasuwa mi się jedno stwierdzenie, że
każdy sądzi według siebie. Jak dla mnie w tym miejscu nic dodać,
nic ująć.
Twarze gładko ogolone
ręce czyste i pachnące
myśli brudne i cuchnące
Biurokracja
zabija współpracę w relacji urząd – petent. Urzędowy język
jest bełkotem zadufanych urzędników dla przeciętnego obywatela w
związku z tym brak wiary ze strony instytucji państwowych jest
głęboko zastanawiająca. Posądzanie uczciwego i szczerego
człowieka o oszustwo lub kłamstwo jest oczywistym sygnałem na brak
uczciwości i szczerości po stronie oskarżającego. Uczciwemu i
szczeremu nigdy nie przyszłoby do głowy posądzać kogoś o
oszustwo i kłamstwo, ponieważ obce mu są takie czyny.
Prawodawcy
ustalają prawo a jednostki samorządowe, notabene wynagradzane z
budżetu państwa, powstały by stać na straży respektowania prawa
przez obywateli. Mam jednak wrażenie i niewątpliwą pewność, że
jednostki samorządowe ustalają ciche i niepisane prawo do ucisku
obywateli wykorzystując nieznajomość prawa przez przeciętnego
człowieka.
Mówi
się, że nieznajomość prawa nie zwalnia od odpowiedzialności. Od
siebie dodam również, że nieznajomość prawa nie gwarantuje
otrzymania tego co się w świetle prawa obywatelowi należy. To nie
jest uczciwe.
Urzędnicy
to również ludzie. Ludzki urzędnik jest dziś szalenie deficytowy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz