Odwieczna
walka dobra ze złem.
Szukamy jej w otoczeniu, w świecie czyli na
zewnątrz nas. Dlaczego nie skierujemy tych poszukiwań do wewnątrz nas samych?
Inspiruje
mnie wnikliwa obserwacja świata i mądrość de Mello, a jego medytacja: „Pamiętaj o duszy” jest wskazówką, by poszukiwania
zacząć od siebie, od tego, co dzieje się w nas samych.
Rzeczywisty
świat – świat duchowy i świat fizyczny przenikają się nawzajem. Jedyną różnicą
jest poziom wibracji tych dwóch światów. Nie dostrzegamy świata duchowego, ponieważ
jest on bardzo subtelny o bardzo wysokich częstotliwościach. Tak samo jak nie
widzimy fal radiowych, czy nie słyszymy bardzo wysokich dźwięków, ponieważ
nasze zmysły nie mogą ich odebrać.
Żyjemy
w trzech wymiarach i to ogranicza nasze postrzeganie i odczuwanie. Ręce
dotykają, usta mówią, nos wyczuwa, uszy słyszą, oczy widzą w trój- wymiarze.
Naszym szóstym zmysłem jest Trzecie Oko - postrzeganie pozazmysłowe, czyli
widzieć niewidoczne, słyszeć niesłyszalne, dotykać niedotykalne. Jednak nie
wszyscy w równym stopniu korzystamy z naszego szóstego zmysłu. W erze Wodnika
otworzymy się na dotychczas niewidoczne, niesłyszalne i niezrozumiałe. To czas
uwrażliwienia na subtelną materię, która nieustannie nam towarzyszy. Jest
częścią nas samych, ale jej nie dostrzegamy, nie słyszymy i nie rozumiemy. Jednak
to nie znaczy, że jej nie ma.
Dusza,
nasz boski pierwiastek, czy jak kto woli 21 gram, stanowi byt niematerialny.
Otwieramy się więc na ewolucyjny awans do wyższego wymiaru, który pracuje na
takich częstotliwościach, z odczytywaniem których szósty zmysł radzi sobie
doskonale. Bodźce odbierane przez Trzecie Oko otworzą kanały dostępu do
nieużywanych przez człowieka obszarów mózgu. Obecnie człowiek używa zaledwie do
15% możliwości mózgu. A co z pozostałą, nieużywaną częścią mózgu (> 85%) gdzie jest
niezidentyfikowana i niewyobrażalna gama możliwości? Ewolucja umożliwia człowiekowi otwarcie się
na wyższy standard, czego obecnie jesteśmy nie tylko obserwatorami, ale głównie
uczestnikami. To od nas samych zależy jak łatwo wkroczymy do piątego wymiaru,
do którego wejdzie ludzkość. Świadomość jest kluczem, a wolna wola jest naszym
błogosławieństwem i zarazem przekleństwem, dlatego też otwarty umysł i czyste
serce oraz odpowiedzialność zadecydują o naszym awansie. Aby wejść do wyższego
wymiaru należy udrożnić przepływ energetyczny w naszym ciele, zweryfikować otrzymaną
wiedzę, otworzyć się na dotychczas nieznane, wyczyścić serce ze wszelkich negatywnych
złogów oraz wziąć odpowiedzialność za myśli, słowa i czyny. Dzięki temu
zmienimy swoją aurę i otworzymy kanał dostępu do szóstego zmysłu oraz zidentyfikujemy
informacje, które docierają do nas za pomocą Czakry Korony (na czubku głowy).
Obecnie
odbieramy rzeczywistość za pomocą pięciu zmysłów (wzrok, słuch, węch, smak i
dotyk) co niezaprzeczalnie jest podstawą odbierania rzeczywistości w trzecim
wymiarze. Dziś jednak stoimy u progu wejścia do wyższego wymiaru. Następuje
kolejna faza ewolucji człowieka. Od zarania człowiek ewoluuje a przechodząc
kolejne etapy awansuje w rozwoju. Każda ewolucja wymaga od człowieka odrzucenia
wszystkiego co poznane do tej pory i otwarcia się na zupełnie nowy i
niespodziewany porządek. Na tym to polega. Wszystkie cywilizacje, np.: Lemurianie, Atlantydzi, Sumerowie, Majowie,
które niegdyś żyły na ziemi osiągnąwszy szczyt swojego rozwoju upadały, by
ustąpić miejsca nowej, rodzącej się cywilizacji.
Wyobraźmy
sobie płód w łonie matki. Tam czuje się dobrze i bezpiecznie do momentu kiedy
nadchodzi konieczny czas porodu, czyli opuszczenia bezpiecznego miejsca i
rozpoczęcia życia w zupełnie innym i nieznanym środowisku. Dla nas, żyjących
tu, na zewnątrz wydaje się to zupełnie naturalne, ale przyszły noworodek
przechodzi swoisty Armagedon. Musi opuścić dotychczas znane i bezpieczne środowisko,
w którym dojrzewał do zmiany i przechodząc trudną, traumatyczną drogę porodu
wydostaje się na zewnątrz, by złapać swój pierwszy samodzielny oddech w nowym
miejscu i z czasem przyswajać lekcje nowego życia. Reasumując, każdy żyjący przeszedł
już w swoim istnieniu jedną ewolucję, choć o niej nie pamięta. A skoro nie
pamięta, czy oznacza to, że tego zdarzenia w jego życiu nie było?
Każdy
człowiek posiada dwie natury. Jedna jest uniwersalna, która czerpie wiedzę i
siłę z Uniwersum, to dusza, druga jest indywidualna, to ego. Dualizm jest
wszechobecny, jak dwie strony medalu, dzień i noc, narodziny i śmierć, radość i
smutek, dobro i zło, itd. Gdyby nie światło dnia trudno byłoby pojąć noc,
rodzimy się po to, by umrzeć i umieramy, by móc narodzić się ponownie (w innej
materii, ponieważ dusza jest nieśmiertelna), nie potrafilibyśmy pojąć radości
gdybyśmy nie poznali goryczy smutku, a spirytualny rozwój jednostki byłby niemożliwy
bez pojęcia dobra i zła. Wszędzie jednak powinna panować równowaga, dla
ogólnego dobra, bowiem równowaga jest kluczem do wszystkiego.
Miniona
era Ryb rozwinęła w naszej cywilizacji pierwiastek duchowy, obudziła w ludziach
spirytualną część jestestwa, której poznanie nie gwarantują zdobyte fakultety,
ale otwarcie i uwrażliwienie na podświadomość, religijne uniesienia, intuicję i
mistycyzm oraz na wszystko, co dziwne, niepoznane i niewytłumaczalne naukowo. Analizując
astrologiczne znaczenie znak Ryb należy do żywiołu wodnego, a głównym problemem
znaków wody, czyli Raka, Skorpiona i Ryb jest poczucie bezpieczeństwa i
związane z nim emocje. Raki poszukują poczucia bezpieczeństwa w schronieniu
materialnym, domu, rodzinie i pamiątkach, Skorpiony dręczone brakiem
bezpieczeństwa, wypatrują zagrożenia i same atakują, natomiast Ryby próbują
zgubić siebie, zapomnieć o sobie w tłumie, a czynią to myśląc o innych,
współczując innym, poświęcając się i ofiarując siebie.
Każda
era trwa nieco powyżej dwóch tysięcy lat. Narodziny Chrystusa – zbawiciela świata
zapoczątkowały nową rzeczywistość, którą znamy pod nazwą ery Ryb, ery wiary i
ofiary. Władzę i kontrolę nad ludźmi zaczęli przejmować kapłani, którzy żyli wówczas
w cieniu ówczesnych władców, a doskonała znajomość wiedzy ogólnej i
astrologicznej otworzyła przed nimi nowe możliwości, którą wykorzystali, by
umocnić swoją pozycję w świecie poprzez wpływy na wszystkich poziomach hierarchii.
Czemu
więc służyć powinien miniony okres ewolucyjny ludzkości? Otóż, to był czas
uświadomienia duchowego pierwiastka, który jest obecny w każdej żywej istocie. Dusza
jest nieśmiertelna, zamieszkuje ciało od momentu poczęcia, aż do śmierci. Życie
na ziemi pojmuję jako czyściec, gdzie dusza przerabia lekcje karmiczne,
poszukuje człowieczeństwa w sobie i dzięki temu zbliża się do doskonałości, do
której dąży każdy człowiek. Po śmierci dusza (energia) rozlicza się przed
Uniwersum z przerobionych i wyuczonych lekcji, by móc awansować na drabinie
rozwoju duchowego, albo niezaliczone lekcje przerobić ponownie. To zależy od
nas samych, od każdego z osobna, od świadomości tego niewidzialnego i niepojętego
pierwiastka duchowego, którego nie sposób określić w naukowy sposób lub zamknąć
w jakiejś regule.
Człowiek
jako Homo sapiens, stojąc na szczycie piramidy pokarmowej ma możliwość
wykorzystać swój umysł, by zrozumieć spirytualną część swojego jestestwa. Każdy
człowiek oprócz możliwości myślenia i rozumowania posiada również emocje i
wolną wolę, które wykorzystano do podporządkowania ludzi schematom, regułom i
normom. Tak było do momentu, kiedy
człowiek sięgnął po wiedzę, dzięki której zaczął poszerzać swoją świadomość i
konstruktywnie wykorzystywać swoje prawo wolnej woli odgradzając się od wpływów
emocjonalnych, które okazują się być bolączką naszej cywilizacji. Dzięki rozumowi
człowiek myśli i kalkuluje, a dzięki emocjom czuje. Brak równowagi pomiędzy
rozumem a emocjami prowadzi do dysharmonii w organizmie. Odzwierciedleniem chaosu
wewnętrznego jest chaos i niepokój w świecie zewnętrznym, materialnym i
bynajmniej nie chodzi tu tylko o finanse. Konflikty w nas samych mają
odzwierciedlenie w naszym otoczeniu. Lekcją, jaką powinien przyswoić sobie współczesny
człowiek jest to, że jeśli coś nam nie wychodzi, nie układa się tak jakbyśmy
tego pragnęli, to sygnał, że taki konflikt istnieje w nas samych i przez to nasze pragnienia nie
mogą być zrealizowane w świecie zewnętrznym.
Najtrudniejszą
walką jest walka z samym sobą, z własnymi, wyuczonymi, czy przyjętymi nawykami,
przyzwyczajeniami, a nawet nałogami. Dlatego też odrzucenie ziemskiego
zwierzchnictwa, otwarcie się na doskonałe prawa uniwersalne, wypracowanie w
sobie równowagi między rozumem, a emocjami oraz konstruktywne (czyt. nieegoistyczne; dla ogólnego dobra) wykorzystywanie ludzkiego przywileju jakim jest wolna wola
oraz poczucie odpowiedzialności, to klucz do nowego, nieuniknionego życia
człowieka na ziemi. Każda cywilizacja przechodziła taki sprawdzian, teraz nasza
cywilizacja stoi przed podobnym testem człowieczeństwa. To od nas samych zależy
jak łatwo przejdziemy okres przejściowy, po którym wykrystalizuje się na ziemi
nowa rzeczywistość.
Wodnik
jest altruistą, jako istota towarzyska kocha ludzi, jest oryginałem samym w
sobie, często ekscentryczny, ze wszech miar wolny, jego umysł jest wyzwolony,
czyli nieskrępowany względem na tradycję, obyczaj i użyteczność. Wodnikowa wyzwolona
myśl nie zadaje pytań: „A co ja będę z tego miał?” „Komu ja to sprzedam?” – Ani
nie narzeka: „Tak nie może być, bo mnie o tym w szkole nie uczyli.” Wodnik, to istota bystra, rozgarnięta, czujna –
czyli po prostu inteligentna. Potrafi też się skupić i logicznie myśleć tam, gdzie
inni głupieją: z powodu hałasu, burzy, pośpiechu, tłoku, czyjegoś gadania. Jako
istota towarzyska kocha ludzi, jest nieczuła na konwenanse i społeczne różnice
między ludźmi. Właściwością Wodnika jest przeskakiwanie barier przestrzeni i
czasu, realizowanie własnych ideałów nie oglądając się ani na korzyści, ani na
materialne niedogodności.
Tego
można się spodziewać w nowej rzeczywistości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz