wtorek, 16 lutego 2016

Skąd pomysł, że jesteśmy doskonali

Skupmy się bardziej na tym by udoskonalić siebie nim zaczniemy udoskonalać świat. Świat jest, jaki jest, a że powinna panować w nim równowaga, to już sprawa każdego z nas, całej zbiorowości. Każda istota żyjąca na ziemi bierze udział w procesie twórczym. Rezultatem owej twórczości jest rzeczywistość. Jeśli z jakiegokolwiek powodu nie podoba mi się rzeczywistość i najchętniej dokonałabym w nim zmian, to znaczy, że problem jest nie w świecie lecz we mnie.

Dlaczego tak się dzieje?

Ujmując rzecz spirytualnie, każda istota żyjąca na ziemi posiada ciało i duszę. Ciało jest materią, to lokum dla duszy. Ta niematerialna część naszego jestestwa realizuje się na ziemi poprzez zadania karmiczne, by zbliżyć się do osiągnięcia doskonałości. Wszak każdy z nas dąży w pewnym sensie do bycia „naj…” (doskonałym) .  Spirytualnie chodzi o fakt bycia doskonałym w sensie uniwersalnym. Nie chodzi o rywalizację, tak obecną w dzisiejszej dobie, ponieważ rywalizacja wywołuje w nas negatywne emocje, które rezonują z negatywną energią.

Dusza, to energia w czystej postaci. Znajdując się w otoczeniu energii, które posiadają zgodne wibracje wchodzą ze sobą w rezonans, współgrają. Dlatego tak ważne jest byśmy byli świadomi co myślimy, czujemy, mówimy, ponieważ nasze myśli, uczucia i czyny mają ogromny wpływ na wibrację duszy. Świadomość jest kluczem.

Homo sapiens – człowiek rozumny. Oznacza to, że człowiek jest głównym kreatorem rzeczywistości, zgodnie z zasadą „myśli tworzą rzeczywistość”. Rozwinięty mózg spowodował, że w tej części układu słonecznego, tu na ziemi człowiek znalazł się na szczycie piramidy pokarmowej. Królujemy na tej planecie i to my tworzymy tutaj rzeczywistość. Twórzmy więc rozważnie, z równowagą. A równowaga to nic innego jak pogodzenie sprzeczności na poziomie organicznym.

Każdy z nas posiada dwie polaryzacje. Jedna aktywna, logiczna, męska, którą kontroluje lewa część mózgu, a druga bierna, emocjonalna, żeńska, którą kontroluje prawa część mózgu.  Brak równowagi między polaryzacjami prowadzi do dysharmonii. Na poziomie organizmu ludzkiego będzie się to objawiać postaci chorób, na poziomie egzystencjalnym będzie się to objawiało nieusatysfakcjonowanym życiem na ziemi. To nic innego jak obraz zakłóconej równowagi w nas samych.





Każdy jednak wolną wolę ma i sam decyduje o swoim życiu.
Stąd też ośmielę się stwierdzić, że życie każdego z nas jest odzwierciedleniem naszych decyzji. Bowiem „życie jest w rzeczywistości proste – otrzymujesz to, co dajesz”.



Ilu z nas, z ręką na sercu, może powiedzieć, że: „moje życie wygląda tak, jak to sobie wymarzyłem/łam”? Nie trzeba być jasnowidzem, by znać odpowiedź. Wystarczy posłuchać ludzi z otoczenia, każdy jest z czegoś niezadowolony, każdy na coś narzeka. To taka narodowa przypadłość Polaków, zamiast widzieć radośniejsze odcienie życia w tej szarej rzeczywistości, doszukujemy się zła. To w oczywisty sposób przytłacza ogólne nastroje i powoduje frustrację, a ta negatywna emocja wywołuje w organizmach upośledzenia, co objawia się takim a nie innym stanem chorobowym.



Moją uwagę przykuła informacja, którą przeczytałam na jednej ze stron internetowych. Otóż Polska jest doskonałym rynkiem dla firm farmaceutycznych... W moim ulubionym polskim serialu „Ranczo” usłyszałam stwierdzenie „farmacja to czwarta (lub piąta) władza w Polsce, jeśli nie pierwsza”... Po jakimś czasie zaglądałam na swoją skrzynkę mail’ową, po wylogowaniu na portalu pojawił się tytuł artykułu: „Sześć najbogatszych Polek”, z ciekawości kliknęłam, by zobaczyć ranking. Na ostatnim miejscu była dr Irena Eris, co mnie nie zdziwiło, ponieważ produkuje naprawdę dobre kosmetyki. Na pozostałych pięciu miejscach w tym rankingu, od piątego do pierwszego, znalazły się właścicielki firm farmaceutycznych. Wow!!!

Nagle wszystkie te szczątkowe informacje zaczęły się układać w jedną logiczną całość. Dodatkowym potwierdzeniem tychże informacji było pewne zdarzenie. Pojechałam kiedyś do lekarza z moją sąsiadką, która jest w bardzo słusznym wieku. Służyłam jej za „podpórkę” jak również „pamięć”. Zdumiało mnie kiedy usiadłszy w gabinecie lekarskim pani doktor dostała karteczkę od mojej sąsiadki, na której były pozycje do wypisania na recepcie. Bez konsultacji jak również badań pani doktor wypisała posłusznie receptę. Po wyjściu z przychodni udałyśmy się do apteki gdzie realizując recepty moja sąsiadka zostawiła w aptece 300 zł.

Doznałam wstrząsu, zobaczyłam rzeczywistość i przyglądnęłam się sprawie jeszcze bliżej, by nie sądzić na podstawie jednego zaobserwowanego zdarzenia. Jak sięgam pamięcią wstecz apteki były tylko w miastach, dziś apteki są niemal w każdej wsi. Na przestrzeni zaledwie kliku lat aptek przybyło jak grzybów po deszczu. Z ekonomicznego punktu widzenia nie doszło by do tego, gdyby nie przynosiły odpowiednich wyników finansowych. To kolejny dowód na to, że rozwój cywilizacyjny przyczynił się do rozwoju chorób w społeczeństwie. Ten przykład odkrywa jeszcze jedną niechlubną cechę naszego społeczeństwa, mianowicie fakt, iż jesteśmy, oczywiście w osobistym mniemaniu, najlepszymi lekarzami, ponieważ bez konsultacji z fachowcem sami jesteśmy w stanie usprawnić swoje życie. Na jak długo?



Fakt, że prawdziwych lekarzy jest dziś niewielu. Wielu po prostu zainwestowało czas w „odpowiednie” wykształcenie, które pozwoli im żyć na odpowiednim poziomie. Bowiem nie nowiną jest kolejny fakt, że firmy farmaceutyczne ściśle współpracują z lekarzami, którym płacą spore gratyfikacje za to, że wypisują leki produkowane przez daną firmę. A do podtrzymania wyników na właściwym poziomie ekonomicznym produkują leki, by te nie uleczały dolegliwości, ale jedynie minimalizowały objawy. Pozwolę sobie na kolejne stwierdzenie: „dzisiejsze leki jedno leczą, drugie kaleczą”. Dzięki temu interes wciąż się kręci. Chorym zaczyna brakować środków finansowych na "niezbędne lekarstwa", natomiast właściciele firm farmaceutycznych inwestują coraz większe środki finansowe dla zabezpieczenia przyszłości swojej i swoich najbliższych. A chorzy, czy potrzebujący pomocy w całej swojej nieświadomości kupują bezwartościowe środki licząc, że pomogą im one usprawnić wadliwą część życia, tak jak to obiecują reklamy w mediach.

Byłam niedawno w Anglii u znajomych, gdzie rozmawialiśmy o moich spostrzeżeniach. Lekarze w Anglii chorym przepisują jeden lek na wszystkie choroby, a aptekę trzeba dobrze poszukać, by móc zrealizować receptę. Nie zauważyłam w sklepach, szczególnie spożywczych, ogólnie dostępnych leków bez recepty. W Polsce w każdym sklepie można dostać tabletkę przeciwbólową, na przeziębienie, na grypę itp.  Nie jestem na tyle stara, by nie pamiętać co mówił znajomy lekarz, że grypa, to podstępne choróbsko i żaden lek nie da tej chorobie rady, grypę trzeba po prostu wyleżeć, a jeśli się grypy nie doleczy, to grozi kłopotliwymi powikłaniami, które mogą być zagrożeniem dla życia. Nasuwa mi się jedno stwierdzenie: TAK MASZ JAK DBASZ. Komentarz uważam za zbyteczny, dlatego też pozostawiam tą myśl do głębszych przemyśleń, by niczego nie sugerować.



W tym dążeniu do doskonałości nie zwracamy uwagi na pewne niuanse, co usypia naszą świadomość. System w jakim żyjemy sprawnie wygłusza naszą czujność oferując tzw. gruszki na wierzbie. Dlatego też należy się przebudzić, do czego zachęca Anthony de Mello. Jeśli pozwolimy sobie tkwić w tym słodkim uśpieniu przyjdzie moment, kiedy „obudzimy się z ręką w nocniku”, co zapewne nie będzie satysfakcjonujące. Pozwólmy sobie na chwilę refleksji, by unieść się ponad tym wszystkim i spojrzeć na wszystko z wyższego poziomu świadomości. Świadomość zbiorowości może uruchomić defensywę przed totalną zagładą suwerenności każdej jednostki. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz