Skupmy się bardziej na tym by udoskonalić siebie nim
zaczniemy udoskonalać świat. Świat jest, jaki jest, a że powinna panować w nim
równowaga, to już sprawa każdego z nas, całej zbiorowości. Każda istota żyjąca
na ziemi bierze udział w procesie twórczym. Rezultatem owej twórczości jest
rzeczywistość. Jeśli z jakiegokolwiek powodu nie podoba mi się rzeczywistość i
najchętniej dokonałabym w nim zmian, to znaczy, że problem jest nie w świecie
lecz we mnie.
Dlaczego tak się dzieje?
Ujmując rzecz spirytualnie, każda istota żyjąca na ziemi
posiada ciało i duszę. Ciało jest materią, to lokum dla duszy. Ta niematerialna
część naszego jestestwa realizuje się na ziemi poprzez zadania karmiczne, by
zbliżyć się do osiągnięcia doskonałości. Wszak każdy z nas dąży w pewnym sensie
do bycia „naj…” (doskonałym) . Spirytualnie chodzi o fakt bycia doskonałym w
sensie uniwersalnym. Nie chodzi o rywalizację, tak obecną w dzisiejszej dobie,
ponieważ rywalizacja wywołuje w nas negatywne emocje, które rezonują z
negatywną energią.
Dusza, to energia w czystej postaci. Znajdując się w
otoczeniu energii, które posiadają zgodne wibracje wchodzą ze sobą w rezonans,
współgrają. Dlatego tak ważne jest byśmy byli świadomi co myślimy, czujemy,
mówimy, ponieważ nasze myśli, uczucia i czyny mają ogromny wpływ na wibrację
duszy. Świadomość jest kluczem.
Homo sapiens – człowiek rozumny. Oznacza to, że człowiek
jest głównym kreatorem rzeczywistości, zgodnie z zasadą „myśli tworzą
rzeczywistość”. Rozwinięty mózg spowodował, że w tej części układu słonecznego,
tu na ziemi człowiek znalazł się na szczycie piramidy pokarmowej. Królujemy na
tej planecie i to my tworzymy tutaj rzeczywistość. Twórzmy więc rozważnie, z
równowagą. A równowaga to nic innego jak pogodzenie sprzeczności na poziomie
organicznym.
Każdy z nas posiada dwie polaryzacje. Jedna aktywna,
logiczna, męska, którą kontroluje lewa część mózgu, a druga bierna, emocjonalna,
żeńska, którą kontroluje prawa część mózgu.
Brak równowagi między polaryzacjami prowadzi do dysharmonii. Na poziomie
organizmu ludzkiego będzie się to objawiać postaci chorób, na poziomie egzystencjalnym
będzie się to objawiało nieusatysfakcjonowanym życiem na ziemi. To nic innego
jak obraz zakłóconej równowagi w nas samych.
Każdy jednak wolną wolę ma i sam decyduje o swoim życiu.
Stąd też ośmielę się stwierdzić, że życie każdego z nas jest
odzwierciedleniem naszych decyzji. Bowiem „życie jest w rzeczywistości proste –
otrzymujesz to, co dajesz”.
Ilu z nas, z ręką na sercu, może powiedzieć, że: „moje życie
wygląda tak, jak to sobie wymarzyłem/łam”? Nie trzeba być jasnowidzem, by znać
odpowiedź. Wystarczy posłuchać ludzi z otoczenia, każdy jest z czegoś
niezadowolony, każdy na coś narzeka. To taka narodowa przypadłość Polaków, zamiast
widzieć radośniejsze odcienie życia w tej szarej rzeczywistości, doszukujemy
się zła. To w oczywisty sposób przytłacza ogólne nastroje i powoduje frustrację,
a ta negatywna emocja wywołuje w organizmach upośledzenia, co objawia się takim
a nie innym stanem chorobowym.
Moją uwagę przykuła informacja, którą przeczytałam na jednej
ze stron internetowych. Otóż Polska jest doskonałym rynkiem dla firm farmaceutycznych... W moim ulubionym polskim serialu „Ranczo” usłyszałam stwierdzenie „farmacja to
czwarta (lub piąta) władza w Polsce, jeśli nie pierwsza”... Po jakimś czasie
zaglądałam na swoją skrzynkę mail’ową, po wylogowaniu na portalu pojawił się
tytuł artykułu: „Sześć najbogatszych Polek”, z ciekawości kliknęłam, by
zobaczyć ranking. Na ostatnim miejscu była dr Irena Eris, co mnie nie zdziwiło,
ponieważ produkuje naprawdę dobre kosmetyki. Na pozostałych pięciu miejscach w
tym rankingu, od piątego do pierwszego, znalazły się właścicielki firm
farmaceutycznych. Wow!!!
Nagle wszystkie te szczątkowe informacje zaczęły się układać
w jedną logiczną całość. Dodatkowym potwierdzeniem tychże informacji było pewne
zdarzenie. Pojechałam kiedyś do lekarza z moją sąsiadką, która jest w bardzo
słusznym wieku. Służyłam jej za „podpórkę” jak również „pamięć”. Zdumiało mnie
kiedy usiadłszy w gabinecie lekarskim pani doktor dostała karteczkę od mojej
sąsiadki, na której były pozycje do wypisania na recepcie. Bez konsultacji jak
również badań pani doktor wypisała posłusznie receptę. Po wyjściu z przychodni
udałyśmy się do apteki gdzie realizując recepty moja sąsiadka zostawiła w
aptece 300 zł.
Doznałam wstrząsu, zobaczyłam rzeczywistość i przyglądnęłam
się sprawie jeszcze bliżej, by nie sądzić na podstawie jednego zaobserwowanego
zdarzenia. Jak sięgam pamięcią wstecz apteki były tylko w miastach, dziś apteki
są niemal w każdej wsi. Na przestrzeni zaledwie kliku lat aptek przybyło jak
grzybów po deszczu. Z ekonomicznego punktu widzenia nie doszło by do tego,
gdyby nie przynosiły odpowiednich wyników finansowych. To kolejny dowód na
to, że rozwój cywilizacyjny przyczynił się do rozwoju chorób w społeczeństwie.
Ten przykład odkrywa jeszcze jedną niechlubną cechę naszego społeczeństwa,
mianowicie fakt, iż jesteśmy, oczywiście w osobistym mniemaniu, najlepszymi
lekarzami, ponieważ bez konsultacji z fachowcem sami jesteśmy w stanie usprawnić
swoje życie. Na jak długo?
Fakt, że prawdziwych lekarzy jest dziś niewielu. Wielu po prostu
zainwestowało czas w „odpowiednie” wykształcenie, które pozwoli im żyć na
odpowiednim poziomie. Bowiem nie nowiną jest kolejny fakt, że firmy
farmaceutyczne ściśle współpracują z lekarzami, którym płacą spore gratyfikacje
za to, że wypisują leki produkowane przez daną firmę. A do podtrzymania wyników
na właściwym poziomie ekonomicznym produkują leki, by te nie uleczały
dolegliwości, ale jedynie minimalizowały objawy. Pozwolę sobie na kolejne stwierdzenie:
„dzisiejsze leki jedno leczą, drugie kaleczą”. Dzięki temu interes wciąż się kręci. Chorym zaczyna brakować środków finansowych na "niezbędne lekarstwa", natomiast właściciele firm
farmaceutycznych inwestują coraz większe środki finansowe dla zabezpieczenia
przyszłości swojej i swoich najbliższych. A chorzy, czy potrzebujący pomocy w
całej swojej nieświadomości kupują bezwartościowe środki licząc, że pomogą im
one usprawnić wadliwą część życia, tak jak to obiecują reklamy w mediach.
Byłam niedawno w Anglii u znajomych, gdzie rozmawialiśmy o
moich spostrzeżeniach. Lekarze w Anglii chorym przepisują jeden lek na
wszystkie choroby, a aptekę trzeba dobrze poszukać, by móc zrealizować receptę.
Nie zauważyłam w sklepach, szczególnie spożywczych, ogólnie dostępnych leków
bez recepty. W Polsce w każdym sklepie można dostać tabletkę przeciwbólową, na
przeziębienie, na grypę itp. Nie jestem
na tyle stara, by nie pamiętać co mówił znajomy lekarz, że grypa, to podstępne
choróbsko i żaden lek nie da tej chorobie rady, grypę trzeba po prostu wyleżeć,
a jeśli się grypy nie doleczy, to grozi kłopotliwymi powikłaniami, które mogą
być zagrożeniem dla życia. Nasuwa mi się jedno stwierdzenie: TAK MASZ JAK
DBASZ. Komentarz uważam za zbyteczny, dlatego też pozostawiam tą myśl do
głębszych przemyśleń, by niczego nie sugerować.
W tym dążeniu do doskonałości nie zwracamy uwagi na pewne
niuanse, co usypia naszą świadomość. System w jakim żyjemy sprawnie wygłusza
naszą czujność oferując tzw. gruszki na wierzbie. Dlatego też należy się
przebudzić, do czego zachęca Anthony de Mello. Jeśli pozwolimy sobie tkwić w
tym słodkim uśpieniu przyjdzie moment, kiedy „obudzimy się z ręką w nocniku”,
co zapewne nie będzie satysfakcjonujące. Pozwólmy sobie na chwilę refleksji, by
unieść się ponad tym wszystkim i spojrzeć na wszystko z wyższego poziomu
świadomości. Świadomość zbiorowości może uruchomić defensywę przed totalną
zagładą suwerenności każdej jednostki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz