poniedziałek, 17 kwietnia 2017

Życie

Anthony de Mello

"Rozwiązać pęta"





Pewnego dnia, gdy Budda siedział otoczony uczniami, pojawił się pewien starzec i powiedział: "Ile lat chcesz żyć? Poproś o milion lat, a będą ci dane!"
Budda odpowiedział bez wahania: "Osiem lat!"
Kiedy starzec zniknął, jego uczniowie, zawiedzeni, zaprotestowali: "Mistrzu, dlaczego nie poprosiłeś o milion lat? Pomyśl o dobru, które mógłbyś wyświadczyć setkom pokoleń!"
Na to Budda odpowiedział im z uśmiechem: "Jeśli żyłbym milion lat, ludzie byliby zainteresowani bardziej przedłużeniem swego życia, niż poszukiwaniem mądrości".

Czy rozumiecie, co Budda chciał przez tę myśl wyrazić? Pragnął podkreślić, że ludzie byliby bardziej zainteresowani przeżyciem, niż polepszaniem jakości swego istnienia. Jakież to prawdziwe! jak niewielu zużywa czas i energię, aby ulepszyć jakość swojej egzystencji. Można umrzeć nie przeżywszy swego człowieczeństwa. Wielu ludziom wydaje się, że żyją, ponieważ oddychają, jedzą, rozmawiają, chodzą z miejsca na miejsce. Oczywiście nie są oni martwi. Lecz czy na pewno żyją? Ani nie żyją, ani nie są rzeczywiście umarli. Co oznacza być rzeczywiście żywym? Trzy rzeczy: być sobą, być teraz i być tutaj.

"Żyć" oznacza być sobą. W miarę jak jesteś sobą, żyjesz. Możesz zapytać: "Czyż nie jestem sobą? Kim byłbym, gdybym nie był sobą?" Bardzo możliwe, że nie jesteś sobą, ale że jesteś marionetką.
Przyjrzyjmy się, że masz psa. Wszczepiamy mu odbiornik elektryczny do mózgu i wysyłamy na drugą stronę świata, na przykład do Chin. Z naszego miejsca pobytu wysyłamy do niego sygnały. Rozkazujemy: "Wstań!" Pies się podnosi. "Siad!" Pies siada. "Leżeć!" Pies się kładzie. Wszyscy byliby zdziwieni, co się z tym psem dzieje. Ty wiesz co: poddany jest zdalnej kontroli. Ten przykład jest stosownym obrazem sytuacji, w jakiej znajdują się miliony ludzi.

Wiele ludzi przychodzi prosząc o poradę odnoszącą się do ich problemów duchowych czy materialnych. Często zadaję sobie później pytanie: "Na czyj głos reagują te osoby? Na jaki głos z przeszłości?" Przy czym spotykam wielu ludzi osobliwych, przygnębionych, przesiąkniętych uprzedzeniami.

Einstein powiedział kiedyś, że łatwiej jest rozbić atom niż rozmaite uprzedzenia. Wiele ludzi nie jest sobą, ale są w jakiś sposób kontrolowani. Co z tego wynika? Stają się marionetkami, zachowują się, czują się i postępują mechanicznie. Pozbawieni są żywych uczuć i zachowań, nic o tym nie wiedząc. Reagują na głosy z przeszłości, na doświadczenia, które miały na nich wpływ i kontrolują ich. Dlatego nie są wolni, nie są żywi. Oto tu tkwi największa przeszkoda w życiu duchowym.

"Jeśli kto przychodzi do Mnie, a nie ma w nienawiści swego ojca i matki... nadto i siebie samego, nie może być moim uczniem" (Łk 14, 26). Ludzie byli zgorszeni Jezusem. Co jednak chciał on powiedzieć? 
Z pewnością nie to, że mamy nienawidzić naszych rodziców. Musimy ich kochać, podobnie jak kochamy wszystkich ludzi. Ojciec i matka, o których mówi Jezus, to raczej pojęcia ojca i matki, które mamy zakodowane w naszym umyśle i które kontrolują nasze zachowania. Od nich musimy się uwolnić, od nich musimy się oderwać. Kiedy przestaniemy egzystować mechanicznie, przestaniemy być marionetkami. Jak możemy prowadzić życie duchowe nie będąc prawdziwie żywymi? W jaki sposób możemy być uczniami Jezusa, jeżeli funkcjonujemy mechanicznie jak marionetki?
I tu tkwi zasadnicze pytanie: Jak można przestać żyć mechanicznie? Istnieje jedno ćwiczenie, które może nam w tym pomóc. Pozornie wygląda na łatwe, ale takie nie jest. Jeśli jednak przebrniesz przez nie, dostrzeżesz jego skutki.
Ćwiczenie jest następujące: pomyśl o jakimś wydarzeniu z niedalekiej przeszłości. O czymś, co wydarzyło się wczoraj lub w ubiegłym tygodniu. Nie unikaj wydarzeń nieprzyjemnych. Jeśli ono jest nieprzyjemne, nawet lepiej. Ustal jak reagujesz na te wspomnienia. Z jak silnymi emocjami są one powiązane? Jaki jest twój stosunek i twoja postawa wobec tego wydarzenia? Obserwuj siebie i zapytaj, na czyj głos reagujesz. Miej odwagę zapytać: "Czy ta reakcja nie jest podyktowana doświadczeniem kogoś innego we mnie? Ktoś z przeszłości, kto się we mnie usadowił? Może to nie ja jestem w pełni podmiotem tego zachowania, ale dyktowane jest ono przez tę osobę?"

To ćwiczenie nie trwa długo, najdłużej minutę. Jeśli chcesz osiągnąć korzystne efekty, musisz przedłużyć to ćwiczenie i obserwować różne wydarzenia dnia. Przypatrz się twemu zachowaniu. Popatrz, nie osądzaj, nie potępiaj, nie potwierdzaj, bądź bezstronnym obserwatorem. Nie musisz nawet stawiać sobie proponowanych pytań. Jeśli cię to rozprasza, nie stawiaj pytań. Tylko obserwuj. Mechanizm zniknie, życie zacznie powracać i dostrzeżesz wyraźną zmianę.


Znam wyjątkowego, sparaliżowanego człowieka. Powiedział mi on: "Ojcze, zacząłem naprawdę żyć dopiero, kiedy zostałem sparaliżowany. Po raz pierwszy w życiu miałem czas, by przyjrzeć się samemu sobie, popatrzeć na moje życie, na moje związki z innymi ludźmi i na moje myśli. Moje życie stało się o wiele głębsze, bogatsze i o wiele atrakcyjniejsze niż przedtem". Czyż nie jest to godne uwagi, że osoba sparaliżowana odnalazła życie i że tyle osób sprawnych i poruszających się bez ograniczeń nie znajduje go, ponieważ są  sparaliżowani w swoim wnętrzu?


Brak czasu jest wielką przeszkodą! Wszyscy mi mówią, że nie mają czasu. Słyszę na przykład: "Gdzie znajdę czas, by to zrobić?" Dobrze, na co tracisz swój czas? Na podtrzymywanie tego mechanicznego istnienia? To przypomina złodzieja, który mówi: "Pieniądze albo życie!" A okradana osoba odpowiada: "Dobrze, lepiej odbierz mi życie, bo pieniędzy potrzebuję na starość". Jeśli uważacie, że to śmieszne, pomyślicie o ludziach, którzy mówią: "Lepiej niech mi odbiorą życie, ponieważ potrzebuję czasu na codzienne utrzymanie mego życia". Komiczne, a wręcz tragiczne.


Obserwujcie co dzień swoje reakcje na każde wydarzenie, na wasze przekonania! Przyjrzyjcie się im! Czy jesteście gotowi, by zakwestionować własne przekonania? Jeśli nie, to jesteście pełni uprzedzeń i reagujecie mechanicznie.


Przypominam sobie historię inteligentnego młodego rabina, który był następcą swego równie inteligentnego ojca, także rabina. Powiedziano mu: "Rabinie jesteś całkowicie odmienny od swojego ojca!" Zaśmiał się: "Jestem dokładnie taki sam, jak mój ojciec! Mój ojciec nie naśladował nikogo i ja tego też nie robię. On nie był niczyją kopią, ja też nią nie jestem". To właśnie oznacza być żywym, być unikalnym, uwolnić się od głosów innych osób wewnątrz, przymuszających nas do takiego czy innego zachowania, uwolnić się od zdalnego kierowania. Zdołasz osiągnąć to poprzez codzienną obserwację siebie.



Drugą rzeczą, której potrzebujesz, by istnieć jest życie obecną chwilą. Co to oznacza? Na pierwszym miejscu oznacza zrozumienie czegoś, co niewiele osób pojmuje. Zrozumienie, że przeszłość jest nierealna, że przyszłość jest również nierealna i że trwanie w przeszłości lub w przyszłości oznacza skazanie siebie na śmierć. Zdaję sobie sprawę, że w przeszłości wydarzyły się wspaniałe rzeczy, że jest ona pouczająca, że wywarła na nas wpływ, że nas ukształtowała itp. Wspaniale! Jednak ona nie jest rzeczywistością!

Musimy planować przyszłość. Faktycznie, gdybyście nie planowali przyszłości, najprawdopodobniej nie słuchalibyście mnie teraz. Jednak przyszłość nie istnieje, jest pojęciem w naszej głowie. Dopóki będziesz żył w przyszłości lub w przeszłości, nie będziesz znajdował się w chwili obecnej i nie będziesz tutaj.


Pewna rodzina wybiera się na trzydniowy pobyt do Szwajcarii. Miesiącami planują urlop, a kiedy docierają na miejsce, tracą większość czasu na planowanie drogi powrotnej. Zamiast podziwiać olśniewające widoki, zamiast oddychać świeżym górskim powietrzem, fotografują miejsca, w których byli, by je pokazać przyjaciołom. Przebywali w Szwajcarii fizycznie, lecz w rzeczywistości nie znajdowali się tam, byli gdzie indziej. Przykład nierealnego urlopu, nierealnego życia.


Żyjemy w kulcie przyszłości, kulcie jutra. Jutro będę szczęśliwy; jutro będę żył. Jak tylko dostanę się do liceum, będę żył; kiedy będę na uniwersytecie, będę żył. A kiedy dostaniesz się na uniwersytet, powiesz: "Kiedy się ożenię, będę żył". Później, po ślubie: "Dobrze, kiedy podrosną dzieci, będę żył". Kiedy dzieci podrosną nie będziesz już wiedział, co to znaczy życie! Prawdopodobnie umrzesz nie doświadczając życia.


Czy jesteście gotowi, by przeżyć szok? Zbadajcie swoje życie. Przypatrzcie się wszystkim waszym myślom, a zobaczycie, jak często obracacie się w przeszłości lub przyszłości. Przekonacie się, jak rzadko żyjecie w chwili obecnej. Uświadomienie sobie tego może być szokiem. Przyjmijmy sytuację, w której obierasz pomarańczę do zjedzenia. Wiesz, co może się zdarzyć, jeśli podczas tej czynności cały twój umysł będzie skupiony na przyszłym jedzeniu pomarańczy? W rzeczywistości nie będziesz jej obierał, a podczas jedzenia nie będziesz w stanie delektować się nią, ponieważ będziesz już w jakimś innym miejscu.


Pewien stary i mądry flisak przewoził pielgrzymów do sanktuarium. Pewnego dnia któryś z pielgrzymów zadał mu pytanie: "Byłeś już tam, w sanktuarium?" "Nie, odpowiedział flisak, jeszcze nie, bo nie odkryłem wszystkiego, co rzeka ma mi do ofiarowania. W tej rzece spotykam mądrość, spotykam spokój, spotykam Boga".

Ale pielgrzymi nawet nie zauważyli rzeki. Myślami byli skupieni na sanktuarium. To sprawiło, że nie mogli dostrzec rzeki.

Czyż nie jest to podobne do historii naszego życia? Choćby wtedy, gdy bierzemy do ręki filiżankę, aby wypić kawę a myślami swoimi jesteśmy gdzie indziej. W rzeczywistości nie pijemy kawy, jeśli nasza świadomość jest nieobecna podczas tej czynności. I jest to tragiczne. W ten sposób tracimy życie!


Jak to uzdrowić? Pewna legenda mówi, że Budda podróżował po całym kraju w poszukiwaniu oświecenia. Dotarł do największych mistrzów swoich czasów, praktykował wszystkie dostępne systemy dyscypliny i duchowości, ale jednak nie doszedł do oświecenia. W końcu zaniechał poszukiwań. Zrezygnowany usiadł pod figowcem i nagle został oświecony. Wiele lat później uczniowie zapytali: "Mistrzu, opowiedz nam tajemnicę oświecenia. Jak ją osiągnąłeś?" Nie ma żadnej tajemnicy, nie ma techniki. Starał się to wytłumaczyć. Ale uczniowie chcieli poznać metodę. Wtedy budda - ja go sobie wyobrażam przymrużającego oczy - powiedział: "Dobrze, nauczę was pewnej metody. Kiedy będziecie wdychać, bądźcie świadomi, że wdychacie. A kiedy będziecie wydychać, bądźcie świadomi, że wydychacie.

Czyż nie jest to wspaniałe? Nie wygląda na bardzo uduchowione. Ale wiecie, jaki był jego zamiar? Chciał, by uczniowie żyli teraźniejszością, dniem dzisiejszym! On wiedział, ponieważ był oświecony, że Bóg nie jest jutrem, Bóg jest "teraz". Życie nie jest jutrem, jest "teraz". Może ono nastąpić, jeśli wejdziesz w teraźniejszość. tak. Wówczas ono nastąpi.

Wspomniane ćwiczenie jest bardzo podobne do wcześniejszego, mającego na celu osiągnięcie pokoju, pamiętacie? "Czyńcie tylko jedną rzecz jednocześnie i w swoim wnętrzu słowami ją werbalizujcie, wyrażajcie, co teraz czynicie." Jest to bardzo dobre ćwiczenie na umieszczenie się w teraźniejszości życia, w chwili obecnej. To jest druga rzecz potrzebna, by w sposób żywy żyć, by być sobą i trwać w teraźniejszości.



Przypatrzmy się teraz trzeciej postawie: być tutaj. Chcemy przez to powiedzieć, że trzeba pozostawić wyobrażenia umysłu i powrócić do ich znaczenia. Wyjść z abstrakcji i wejść w doświadczenie.

Istnieje historia o żołnierzu amerykańskim biorącym udział w wojnie wietnamskiej. W dniu Dziękczynienia tęsknił bardzo za domem. Pewne małżeństwo, które mieszkało wiele lat w Stanach Zjednoczonych, zaprosiło go tego dnia na kolację. Kiedy przyszedł do nich, zaskoczony i z radością, dostrzegł, że przygotowano indyka, jego ulubione danie. Poczuł się wspaniale, ale zaraz na początku posiłku rozpoczął ożywioną dyskusję z gospodarzem. Rozmowa trwała aż do końca kolacji. nagle żołnierz spostrzegł, że talerz jest pusty, a on wcale nie zasmakował jedzenia, nawet nie poczuł smaku indyka. To właśnie nazywam nie być "tu" i "teraz".


Pojęcia, idee to coś fantastycznego. Ale pojęcia nie są życiem! Doskonale nadają się, by kierować życiem, ale nim nie są. Abstrakcja nie jest życiem. Życie znajduje się w doświadczeniu. To tak jak z jadłospisem. Jadłospis może posłużyć do wybrania posiłku, ale nigdy nie będzie posiłkiem. I jeśli stracicie cały czas na przeglądanie jadłospisu, nigdy niczego nie zjecie. Czasami jest jeszcze gorzej. Niektóre osoby rzeczywiście jedzą jadłospis. Żyją ideami tracąc przy tym życie.


Co robić, by takie nastawienie przezwyciężyć? Krishna-mutri ostrzega nas: "W dniu, w którym nauczymy dziecko nazwy ptaka, dziecko przestaje widzieć ptaka". Dziecko patrzy na tę rzecz, miękką i żywą, pełną misterium i niespodzianek, a my je uczymy: to jest wróbel. Teraz dziecko ma pewną ideę wróbla. A z biegiem czasu, za każdym razem, gdy zobaczy jakiegoś wróbla, powie: "Wiesz, to jest wróbel..."


To samo dotyczy idei, załóżmy, Amerykanina. Za każdym razem, gdy zobaczę osobę narodowości amerykańskiej, powiem: "Amerykanin". W ten sposób zatracam niepowtarzalność, unikalność, którą posiada każdy człowiek.


Czy starałeś się kiedyś obserwować dziecko patrzące na tę tajemniczą rzecz, żywą i wibrującą, którą nazywamy wróblem? Zauważ, jak to słowo-pojęcie krzyżuje każde zrozumienie. Słowo-pojęcie utrudnia zrozumienie. Może ono być przeszkodą w dostrzeżeniu wróbla. Określenie "Amerykanin" może stanowić przeszkodę w dostrzeżeniu rzeczywistego Amerykanina stojącego przede mną. Słowo i idea "Bóg" mogą stanowić przeszkodę w dostrzeżeniu "Boga".


Jak to uzdrowić? Możesz to uczynić już teraz. Wsłuchaj się we wszystkie dźwięki, które możesz wyłowić wokół siebie. Możesz usłyszeć je wszystkie? Dźwięki wysokie, dźwięki niskie, brzmienie głosu? Wiesz, co się dzieje, kiedy to czynisz?

Nawiązujesz kontakt ze zmysłami, i tam właśnie znajduje się doświadczenie. Tam nie ma abstrakcji, nie ma idei. Patrz na to, co widzisz, słuchaj tego, czego słuchasz, dotykaj to, czego dotykasz, czuj to, co czujesz.

Słynny guru osiągnął oświecenie, Jego uczniowie pytali go: "Mistrzu, co uzyskałeś jako rezultat swego oświecenia? Co dało ci oświecenie?"

Mistrz odpowiedział: "Dobrze, powiem wam, co dało mi oświecenie. Kiedy jem, wiem iż to ja jem; kiedy patrzę, patrzę; kiedy słucham, słucham. Właśnie to mi dało oświecenie!"
Uczniowie odpowiedzieli: "Przecież my wszyscy tak czynimy!"
Mistrz mocno się roześmiał: "Wszyscy tak czynią? Wobec tego wszyscy muszą być oświeceni!" Trudność polega na tym, że prawie nikt tak nie czyni, prawie nikt nie jest tu obecny i, w tym sensie, żywy.

Żyć to znaczy być sobą, żyć oznacza bycie "teraz" i żyć oznacza znajdowanie się "tutaj". Obserwuj samego siebie. W miarę przyglądania się sobie, nie tylko myślami, ale jako bezstronny obserwator, pozostawisz swoje mechaniczne i marionetkowe istnienie, staniesz się uczniem Jezusa Chrystusa. Będąc marionetką nie możesz być uczniem Jezusa Chrystusa! Jeśli żyjesz na dziesięć procent, możesz być uczniem jedynie na dziesięć procent. Rozumiesz to?


Doświadcz rzeczywistości, nawiąż kontakt ze swoimi zmysłami. To sprowadzi cię z powrotem do teraźniejszości. To doprowadzi cię do doświadczenia. W tym odnajdziesz Boga.


Czy to jest modlitwa? Modlitwa jest rozmową z Bogiem, czyż nie? Oczywiście, modlić się oznacza rozmawiać z Bogiem.


Pomyślcie o matce, która jest chora, której córka sprząta dom, przygotowuje posiłek, uprawia ogród. Ona nie rozmawia wprawdzie z matką, ale jak wiele jej mówi.


Wejdźcie w życie i zrozumcie posłanie Jezusa Chrystusa, który wzywa nas nie tylko do przyjęcia nowej religii, ale do życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz